koltuny przepis
Gdy „Madonna" zacumowała, Kelsey stwierdziła, że straż przybrzeżna nie marnuje czasu. Wróciła już większość łodzi. Kilku funkcjonariuszy chodziło po przystani, podchodzili do motorówek, rozmawiali z szyprami i pasażerami. Zobaczyła, że na łodzi 275 Izzy'ego stoi wysoki, dobrze zbudowany czarny oficer. - Chcesz tu zostać? - zapytał Larry. - Nie - odparła. - Lepiej niech spokojnie wykonują swoją pracę, a my wracajmy. Co miałabym robić? Gapić się na każdego, komu zadają pytania? - Wiesz, to może nie taki zły pomysł - wtrąciła Cindy. - Zobaczyłabyś, czy ktoś nie załamuje się pod wpływem twojej obecności. - Nikt się nie załamie i nie przyzna. Wracajmy. Chcę wziąć prysznic, ochłonąć i zamówić pizzę. Ruszyli w kierunku parkingu. Kelsey nie kłamała. Musiała wziąć prysznic. Wydawało jej się, że słońce przypieka morską sól do jej skóry. Upał nie zelżał. Z rozgrzanych chodników buchało gorące powietrze. - Myślisz, że Dane się zjawi? - zapytał Jorge. - Zobaczymy - odpowiedział Nate, patrząc z ukosa na Kelsey. - Och, daj spokój, Nate! - odparł Larry, reagując na jego zgryźliwy ton. - Kelsey mogła zginąć. To naturalne, że Dane jest zdenerwowany, zwłaszcza po tym, jak coś spieprzył w St. Augustine. - Skąd właściwie mamy pewność, że tam w wodzie nie miał kuszy? - zapytał Nate. - Przecież nie miał, kiedy do nas podpłynął - przypomniał mu Jorge. Zatrzymał się. - Chyba powinienem tu zostać. Porozmawiam z moim szyprem, dowiem się, co słychać. Potem do was dołączę. Zamówcie pizzę także dla mnie. - Oczywiście - zgodziła się Kelsey. - Zresztą wszyscy musimy trochę odpocząć. Spotkajmy się o siódmej albo ósmej, w porządku? 276 - Tak, do zobaczenia. Jorge pożegnał się i zawrócił do przystani. - Nate, uspokój się - prosiła Cindy. - Od ilu lat znam tego faceta? I on sugeruje, że my moglibyśmy się nieostrożnie obchodzić z kuszami. Nie, gorzej. On uważa, że ktoś z nas umyślnie celował do Kelsey! - Nate, on się po prostu zdenerwował - perswadował zniecierpliwiony Larry. - Zależy mu na Kelsey, zawsze zależało. Wszyscy o tym wiemy. Nie zamierzam się z nim kłócić. Nate, on ci przecież pomógł. Zainstalował te kamery i mogłeś przyłapać złodzieja. Poza tym spędza pół życia w „Sea Shanty". Nate wzruszył ramionami, pogrzebał w kieszeni, wyjął paczkę papierosów i zapalił. Lekko drżały mu