Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/gimnazjum5.szczecin.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra8/ftp/gimnazjum5.szczecin.pl/paka.php on line 5
Bezwiednie ruszył w stronę brzóz, wśród których rano stracił ją z oczu.

Bezwiednie ruszył w stronę brzóz, wśród których rano stracił ją z oczu.

  • Betina

Bezwiednie ruszył w stronę brzóz, wśród których rano stracił ją z oczu.

26 May 2022 by Betina

- A tam jest twoja ciocia... - zaczął. Uświadomił sobie, co robi. Nie. Nic dobrego ^ tego nie wyniknie. Zmusił się, by zawrócić do zamku. Koło piątej po południu Henry wreszcie zasnął, zmę¬czony spacerem i zabawą, nakarmiony. Tammy miała zjawić się o siódmej, do tej pory chłopczyk nie obudzi się z pew-nością. W tej sytuacji Mark mógł spokojnie zostawić go pod opieką ochmistrzyni i wracać do domu. W końcu wy¬wiązał się ze swojego zadania. Ale skoro zamierzał pracować, to właściwie prościej było wygodnie ułożyć się z laptopem w wielkim łóżku, w któ¬rym spał Henry, niż jechać do Renouys... Okazało się jednak, że w tych warunkach praca nie idzie zbyt sprawnie. Jego spojrzenie ciągle biegło ku bratankowi, a jego myśli ku Tammy. A potem zrobiło się za późno na wyjazd, ponieważ zjawił się Dominik i oznajmił: - Wasza Wysokość, kolacja zostanie podana za dziesięć minut. Panienka Tammy czeka już w salonie. Rozpaliłem w kominku. Miała na sobie dżinsy. Poczuł się zawiedzony. Przyzwyczaił się do tego, że na kolacji zjawiała się w jednej z pięknych kreacji siostry. - Nie jestem księżniczką - odezwała się, spoglądając na niego, kiedy przystanął w drzwiach salonu, ubrany w elegancki wieczorowy garnitur. - Słucham? - Twoim zdaniem nie jestem odpowiednio ubrana. Spłoszył się nieco. Czyżby czytała w jego myślach? - Nie wiem, o czym mówisz - wykręcił się. Uśmiechnęła się tylko, po czym spoważniała, widząc ciemne sińce pod jego oczami. - Ty chyba w ogóle nie spałeś? - spytała z troską. Zdumiał się. - Jak mogłem spać? Przecież zostawiłaś mnie samego z dzieckiem, musiałem pilnować... - Trzeba łapać trochę snu, kiedy tylko można, inaczej człowiek nie da sobie rady - wyjaśniła. - Z czasem się tego nauczysz. Jutro odeśpisz, ale pojutrze radzę się nastawić na krótkie drzemki w ciągu dnia. - Nie ma mowy! - Zdecydowanie podszedł do niej i mocno chwycił ją za ramiona. Musiał przemówić jej do rozsądku. - Zrozum, cały ten twój plan jest bez sensu. Tym razem nie zamierzała pozwolić, by jego bliskość wy¬trąciła ją z równowagi. Spokojnie spojrzała mu prosto w oczy. - Dlaczego? To jedyne sensowne wyjście z sytuacji. - Przyjechałaś zajmować się siostrzeńcem... - zaczął, lecz weszła mu w słowo: - Przyjechałam dopilnować, by był szczęśliwy. Przekonałam się, że Henry cię potrzebuje, a ty rzeczywiście po¬trafisz się nim zająć. Potrzebuje miłości, a ty mu ją dasz. - Ja? Ale ja go wcale nie kocham! - Nie? - Zaśmiała się cichutko. - Nawet jeśli jeszcze nie, to jesteś na najlepszej drodze. Nie miałeś serca go zo¬stawić. Wiem o wszystkim, co robiłeś, znam każdy twój krok. Każdy... - Jakim cudem?! - Mam swoich informatorów... Nie potrafiłeś zostawić Henry'ego nawet wtedy, gdy zasnął. Nie mogłeś znieść my¬śli, że go zawiedziesz, jeśli się przypadkiem obudzi, a ciebie nie będzie, prawda? Do tej pory broniłeś się przed miłością. Wolisz się do nikogo nie przywiązywać. Zmieniasz kobiety jak rękawiczki. Ale z Henrym jest inaczej. Jego nie możesz rzucić z lęku czy niechęci przed uwikłaniem się w coś po¬ ważniejszego. Dlatego on cię wyleczy z uciekania przed uczuciem. Nie możesz przez całe życie uciekać. Mark oniemiał na dobrą chwilę. - A czy tobie nie przyszło do głowy, że ja wcale nie chcę się zmieniać? Jest mi dobrze tak, jak jest. - Taak? Nie chcesz kochać? - Nie! - I nie chcesz być kochany? - Nie! - I nie dostałeś fioła na punkcie swojego małego bratanka? - Nie! - Łżesz, aż się kurzy - skwitowała spokojnie. Mark wciąż zaciskał dłonie na jej ramionach. Dzieliły ich centymetry, lecz Tammy patrzyła na niego z takim opa¬nowaniem, jakby znajdowała się w przeciwległym kącie po-koju. Dla dobra dziecka nie mogła ulegać emocjom. Zdra¬dzały ją jedynie rumieńce na policzkach. - Nie pozwolę ci się wycofać - oznajmiła. – Potrzebuję twojej pomocy. Wychowałam moją siostrę praktycznie sa¬modzielnie, a ona odwróciła się ode mnie i złamała mi ser¬ce. Gdzieś popełniłam błąd. To samo mogłoby się przydarzyć, gdybym samodzielnie wychowywała Henry'ego. Tym razem wolę się zabezpieczyć. Przyglądał się jej badawczo. - Ty się boisz! - odkrył nagle. Tammy drgnęła, lecz nie odwróciła wzroku. - Tak - przyznała. - Tak samo jak ty boję się ryzyka zwią¬zanego z budowaniem relacji z drugą osobą. Ale ja przynaj¬mniej się do tego przyznaję i próbuję coś z tym zrobić! - Zmuszając mnie... - Nikt cię do tego nie zmusza, oprócz twojego własnego serca. Mogłeś dziś sto razy odejść, zostawiając Henry'ego z panią Burchett. Kto ci bronił? ,- Ty! - odparł impulsywnie. - Ja? - Zaśmiała się tym swoim perlistym śmiechem, który lubił coraz bardziej. - Tak, ty! Jesteś niemożliwa! W życiu nie spotkałem kobiety równie upartej, nieobliczalnej, nieodpowiednio ubranej... - O, przepraszam! Ubieram się całkiem odpowiednio. Tyle tylko, że to miejsce nie jest odpowiednie dla mnie. Zirytował się. - Owszem, jest! To, że mówisz potoczną angielszczyzną i chodzisz po drzewach, nie ma nic do rzeczy. Jesteś naj¬bliższą krewną księcia. - Ale samą księżną nie jestem. Jeśli odczuwasz brak takiej kobiety, zaproś z powrotem Ingrid. Aż ją skręca... - Ingrid? Niech idzie do diabła! - wybuchnął.

Posted in: Bez kategorii Tagged: sposób na zatkane ucho, pies ciekawostki, agata duda wiek,

Najczęściej czytane:

my. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej pragnął, by wróciła. Czy po to, by uwolnić go od odpowiedzialności i umożliwić mu powrót do dawnego życia? Nie, nie po to. Nie chciał wracać do dawnych upodobań. Ingrid dzwoniła kilkakrotnie, ale nie miał ochoty na spotkanie z nią. Dzwoniły też inne znajome, ale z podobnym rezultatem. ...

Niechby Tammy wróciła... Niestety, znał ją już na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie wróci. Właściwie po co miałaby wracać? Nie miał jej nic do zaoferowania. Prasa coraz usilniej domagała się zdjęć następcy tronu. Mark odwlekał to tak długo, jak się dało, w końcu jednak po trzech tygodniach uległ presji i zezwolił na sesję foto¬graficzną w ogrodach zamkowych. Pstrykały aparaty, bły¬skały flesze, a zachwycony wesołą zabawą Henry śmiał się i wymachiwał ukochanym misiem. Reporterzy cmokali z zachwytu. - Jaki bystry! - chwalili małego księcia. ... [Read more...]

Wystarczyło, że przez moment mu się nie przeciwstawiała, a już traktował ją z góry. Ale to się zaraz skończy... ...

- Tak! - rzuciła twardo, uniosła dumnie głowę, zdecydowanym krokiem podeszła do drzwi i otworzyła je na oścież. - Wyjdziesz wreszcie, czy mam zawołać strażników? - Już mnie nie ma - odparł, nie przestając się uśmie¬chać. Gdy przechodził obok niej, przystanął i znowu deli¬katnie dotknął jej policzka. - Przykro mi, że musiałem cię zasmucić złymi wieściami - szepnął i zajrzał jej głęboko w oczy. Serce w niej zamarło. - Śpij dobrze. Jutro zaczy¬namy nowe życie. ... [Read more...]

ja mógł poczuć, czym jest miłość i praw¬dziwe szczęście. Tammy, jestem teraz innym człowiekiem. Henry mnie wyleczył. Ty mnie wyleczyłaś, ofiarowując mi taki dar. Ale ja wciąż nie znałem jego wartości. Myślałem, że zrobiłaś tylko to, na czym i mnie zależało, czyli uwolniłaś się od odpowiedzialności. - Nagle jego twarz rozjaśniła się niezwykłym uśmiechem. - A potem Henry zrobił pierwszy samodzielny krok. ...

- Co? On już chodzi?! - zawołała Tammy z zachwy¬tem, bardzo przejęta. - Tak. Zrobił to na oczach tłumu dziennikarzy, bo stało się to w czasie konferencji prasowej. Rozumiesz, widziało to kilkadziesiąt obcych osób, a ty nie! Właśnie ty - najważniejsza osoba, która powinna przy tym być. Nie możesz więcej tracić takich chwil, Tammy. To niesprawiedliwe. Nie godzę się na to. Potrząsnęła głową, ani na moment nie odrywając jednak uszczęśliwionego spojrzenia od jego twarzy. Wciąż nie mog¬ła uwierzyć w to, że znów go widzi, że naprawdę ma go przy sobie. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 gimnazjum5.szczecin.pl

WordPress Theme by ThemeTaste