Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/gimnazjum5.szczecin.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra8/ftp/gimnazjum5.szczecin.pl/paka.php on line 5
- Może - zgodziła się Bella.

- Może - zgodziła się Bella.

  • Betina

- Może - zgodziła się Bella.

18 April 2021 by Betina

Atmosferę szczerości zastąpił chłód. - Robi się późno, a ja mam przed sobą długą drogę. Muszę cię pożegnać. - Starał się mówić stanowczo, chociaż unikał jej wzroku. Wstał równie zwinnie, jak usiadł, a Bella wygrzebywała się z poduszek z niemałym wysiłkiem. Edward podszedł, by jej pomóc. W niewielkiej przestrzeni pomiędzy sofą i stolikiem znaleźli się bardzo blisko. Pachniał świeżo i przyjemnie. Bella instynktownie zamknęła oczy i pochyliła się ku niemu. Edward gwałtownie wciągnął powietrze. Wolną dłoń zacisnął w pięść, żeby jej nie dotknąć. Splecione włosy odsłoniły jej kark, czyniąc go dziecinnie bezbronnym i kusząc do pocałunku. Bella poczuła jego oddech na karku, otworzyła oczy i cofnęła się o krok. Miała nadzieję, że do jego powrotu sprawa własności apartamentu zostanie rozstrzygnięta. Bardzo chciała już to wszystko zakończyć. Dlaczego w takim razie nie przyjęła jego oferty? Nie wiedziała, czy może mu zaufać. Czuła, że jest w tej sprawie coś, o czym nie wie, że Edward ma jakieś skryte zamiary. Ale czy to miało jakieś znaczenie? Edward puścił jej ramię i zaczął zbierać ze stolika puste pojemniczki. Miało, zdecydowała. Chodziło o pieniądze dla Kate i jej synka. ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Bella odgarnęła włosy z twarzy, wysiadła z windy i podążyła do apartamentu. Obudziła się wcześnie i postanowiła pójść pobiegać, póki jeszcze nie było za gorąco. Nic jednak nie mogło ukoić tęsknoty za Edwardem. Była niebezpiecznie blisko chwili, w której nie będzie dostrzegała niczego i nikogo poza nim, a tego bała się panicznie. Nie wolno jej się zakochać bez wzajemności. Bo przecież choć Edward jej pożądał, to z pewnością nie kochał. Sięgnęła po telefon. Zamierzała zadzwonić do urzędu w sprawie apartamentu, ale kiedy wybrała numer, odezwała się automatyczna sekretarka i myśli Belli znów wróciły do Edwarda. Gdzie był? Co robił? O czym myślał? Czy choć raz pomyślał o niej? Czy za nią tęsknił? Przeszukała półki w gabinecie w poszukiwaniu jakiejś lektury i znalazła książkę o formacjach geologicznych na pustyni. Kiedy ją wyciągała, na podłogę spadła wsunięta głębiej broszura. Bella podniosła ją, chcąc włożyć na miejsce, ale zaciekawił ją tytuł: „Mjenat: Ukryta Dolina i jej władca". Szeroko uśmiechnięta, zabrała książeczkę na taras. Kilka minut później jej uśmiech zamarł, a jego miejsce zajęło niedowierzanie. Na wewnętrznej stronie okładki figurowało zdjęcie Edwarda! A właściwie, gdyby chcieć tytułować go prawidłowo, Jego Wysokości Edward bin Salud Al. Fwaisa. Edward był księciem i władcą niewielkiego królestwa. Na sąsiedniej stronie figurowała wzmianka o jego olbrzymim majątku i podziękowanie za szczodrość wobec innych. Odłożyła książkę i podeszła na skraj tarasu. Przełykając łzy, popatrzyła nad balustradą. Dlaczego jej nie powiedział? W głębi duszy wiedziała. Mężczyźni nie mówią ważnych rzeczy kobietom na jedną noc. Kobietom, z którymi można się zabawić i zapomnieć. Edward nie zdołał jej się pozbyć od razu, dlatego zaproponował jej podwójną cenę za apartament. Zrobił to tylko po to, żeby się od niej uwolnić. Ból ścisnął jej gardło. - Chyba udało nam się zlokalizować podziemne źródło zaopatrujące oazę - mówił z entuzjazmem jeden z naukowców zatrudnionych przez Edwarda w Ukrytej Dolinie. – Najprawdopodobniej jest zasilane przez jezioro albo rzekę. Wiemy, że poniżej fundamentów pałacu, pod warstwą skał znajduje się jaskinia. Edward słuchał i odpowiadał, ale myślami był przy Belli. Wciąż rozpamiętywał jej reakcję na ofertę kupna apartamentu. - Być może - odezwał się szef archeologów, Hal Derwent - te podziemne korytarze i jaskinie były wykorzystywane jako droga ucieczki z fortecy. Pustynia zawsze mnie fascynowała. Tak wiele skrywa sekretów i tak niechętnie je ujawnia. - Pewnie dlatego w tutejszym języku pustynia jest rodzaju żeńskiego - skomentował jego słowa Edward. - Dla mnie wnętrze Ziemi jest równie fascynujące, jak jej powłoka zewnętrzna - zauważył Hal. - Gdybym tylko dysponował odpowiednimi funduszami... - Nie mogę ci nic obiecać - powiedział Edward - ale być może zdołamy coś załatwić przy współpracy z sąsiadującymi krajami. Wiesz, że ochrona środowiska ma dla mnie znaczenie kluczowe. - Tak jak i dla mnie - wtrącił Bob Holmes, profesor historii naturalnej. - Oaza leży na prywatnym terytorium, praktycznie odciętym od reszty pustyni i dawnych szlaków wielbłądzich. Dlatego z punktu widzenia historii naturalnej jest bezcenna. Zainteresował mnie zwłaszcza pewien gatunek ryby, który tam znaleźliśmy. Wygląda jak tropikalna ryba słonowodna z raf koralowych, a przecież w oazie nie ma słonej wody. Edward się uśmiechnął. - Istnieje pewna opowieść. Otóż dawno temu książę miał urządzić dla swojej ulubionej hurysy na dziedzińcu pałacu ogród. Stanęło w nim ogromne akwarium z rybkami z rafy koralowej. Kiedy kobieta zmarła, otruta przez rywalkę, książę kazał usunąć akwarium, ponieważ zbyt boleśnie przypominało mu o stracie ukochanej. Wydał rozkaz zniszczenia go, ale młoda córka jednego z jego służących tak bardzo żałowała rybek, że przekonała ojca, żeby je umieścił w oazie. W ten sposób mogły pozostać przy życiu. - Wzruszył ramionami. - Kto wie? Może i w tej historii jest ziarnko prawdy? Może ryba w oazie jest potomstwem gatunku słonowodnego, który zdołał się zaadaptować? - To możliwe. A może to jakiś ptak drapieżny przyniósł tu rybkę w dziobie. Edward kpiąco uniósł brew. - Wiem, trochę to naciągane - roześmiał się Bob - ale nigdy nie wiadomo. Z nastaniem lata prace w Dolinie zostały wstrzymane. Edward nie chciał zakłócać spokoju zwierząt sztucznym oświetleniem, którego używali do pracy w chłodniejszych godzinach nocnych. Zamierzał przedyskutować z pracującymi przy wykopaliskach na terenie pałacu możliwości od tworzenia wiszących ogrodów. Zamiast jednak skupić myśli na projekcie, który znaczył dla niego tak wiele, wciąż pozwalał im się wymykać i szybować ku Belli. Skinął głową mężczyznom i podążył w kierunku willi, gdzie mieszkał wraz z rodzicami do chwili ich rozstania. Willa została wybudowana przez dziadka Edwarda, zgodnie z zasadami architektury Bliskiego Wschodu, nakazującym zapewnienie jak największego dopływu chłodnego powietrza i ograniczenie przenikania ciepła słonecznego do wnętrza domu. Budowla była solidna, kwadratowa, miała cztery wewnętrzne dziedzińce, z których trzy przemieniono w ogrody. Każdy z rogów przyozdobiono wieżyczką z widokiem na pustynię z jednej strony, a na ogród z drugiej. Edward poddał się fali wspomnień. Zobaczył siebie, trzy- albo czteroletniego malca, mocno trzymającego ojca za rękę podczas wspinaczki po schodach jednej z wieżyczek. Pamiętał wzrok ojca skierowany w dal. Czy tęsknił za swoją wolnością? Czy też pragnął dzielić z żoną i synem szersze horyzonty? Matka nie wspomniała mu o złożonej ojcu obietnicy. Ale często szukała odosobnienia w ogrodach na dziedzińcu. Nawet kiedy zamieszkali w pałacu, ponad towarzystwo innych przedkładała samotność. Kiedyś sądził, że przeżywa smutek rozstania z mężem. Teraz, kiedy sam stał się samotnikiem, lepiej ją rozumiał. To właśnie tutaj ojciec nauczył go grać w futbol i czytać po angielsku, tutaj także obserwował pierwsze ćwiczenia Edwarda w sztuce sokolnictwa. Tak wiele było wspomnień, którym dotychczas bronił do siebie dostępu. W świetle tego, czego się właśnie dowiedział, miały smak słodko-gorzki. Apartament był pusty i cichy. Minęła północ, ale Bella była zbyt zdenerwowana, by się położyć. Wyszła więc na taras. Czy to naprawdę poprzedniego dnia siedziała tu przy kolacji razem z Edwardem? A raczej z Jego Wysokością księciem Edwardem bin Salud Al Fwaisa, poprawiła się zaraz. Nic dziwnego, że zachowywał się tak arogancko. Gdzieś na innym tarasie zapalono kadzidło i ciężki, zmysłowy zapach przywołał obraz niskich sof pokrytych zwiewnymi tkaninami. Wschód oddziałuje na zmysły w sposób nieznany ludziom Zachodu, pomyślała Bella. Zastanawiała się, dlaczego Edward tak bardzo chciał zatrzymać ten apartament. Być może używał go jako garsoniery i w ten sposób łatwiej mu było zachować anonimowość. Zapewne mógł sobie pozwolić na kupno innego, najwyraźniej jednak nie chciał sobie tym zawracać głowy. Najłatwiej było spłacić Bellę, nawet ponad cenę rynkową. Czym było pół miliona funtów dla niekwestionowanego miliardera? Bella krążyła po tarasie z rozpaloną twarzą i zamętem w głowie. Czuła obrzydzenie na myśl, że była tylko jednym z szeregu kobiecych ciał, mających zadowolić bogatego mężczyznę. To oczywiste, że chciał się jej pozbyć. Przeszkadzała mu. Chciała wyjechać jak najszybciej i pozostawić całą tę sprawę poza sobą. Kiedy Edward wróci, powie mu, że zmieniła zdanie i jest gotowa przystać na jego propozycję. Potem wyprowadzi się do najbardziej ekskluzywnego hotelu w Zuranie i tam poczeka na załatwienie formalności. Edward, siedzący przed ekranem komputera, zmarszczył brwi. Korzystając z letniego zawieszenia prac w Dolinie, zamierzał załatwić zaległą pocztę. Tymczasem nie mógł przestać myśleć o Belli i swoich rodzicach. Czy zanim zdecydowali się na ślub, zastanawiali się w ogóle nad dalszym, wspólnym życiem? Czy po prostu założyli, że miłość przezwycięży wszelkie trudności? Gdyby wyjechał od razu, mógłby dotrzeć do Zuranu przed świtem. Ale po co? Żeby obudzić

Posted in: Bez kategorii Tagged: agata duda wiek, smakosz 2 filmweb, smakosz 2 filmweb,

Najczęściej czytane:

W końcu kiedyś też był ...

niedoświadczonym agentem i wiedział, że niektóre obrazy mogą tkwić człowiekowi pod powiekami nawet przez całe lata. Nieraz w środku nocy budził się z krzykiem. ... [Read more...]

zalotnie. Quincy miał nadzieję, że żartowała.

Przybrawszy poważniejszy ton, Ginnie przeszła do wyliczania zalet swojego przybytku. Co rano serwowała bułeczki domowego wypieku, a co wieczór czekoladowe ciasteczka. Za dwa dolary robiła pranie; trzeba tylko zostawić brudne rzeczy przed drzwiami. No i motel nie ... [Read more...]

zerokich ...

korytarzy. Spojrzała na Quincy’ego wyczekująco. – Brown był przytomny? – Tak. Zapytałam go, czy coś widział, ale powiedział, że nie. Usłyszał strzały, zaczął biec ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 gimnazjum5.szczecin.pl

WordPress Theme by ThemeTaste