Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/gimnazjum5.szczecin.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra8/ftp/gimnazjum5.szczecin.pl/paka.php on line 5
Policmajster pomyślał chwilę, przypomniał sobie postanowienia kodeksu karnego i

Policmajster pomyślał chwilę, przypomniał sobie postanowienia kodeksu karnego i

  • Betina

Policmajster pomyślał chwilę, przypomniał sobie postanowienia kodeksu karnego i

18 April 2021 by Betina

odpowiedział: – Zdradę stanu. Czytelnik powieści klasnął w dłonie; z przejęcia zadrżał mu prawy policzek: – Och, jak podobnie myślimy! Ja też, proszę sobie wyobrazić, uważam, że nic gorszego od zdrady nie ma i być nie może! To znaczy: mam na myśli nawet nie zdradę stanu (chociaż naruszać przysięgę też oczywiście jest nieładnie), tylko zdradę jednego człowieka wobec drugiego. Szczególnie jeśli ktoś słaby zawierzył komuś całą duszą. Zdeprawować dziecko, które cię uwielbiało i tylko tobą żyło, to przecież straszne. Albo wyśmiewać się z jakiejś biednej istoty, przez wszystkich gnębionej i ubogiej duchem, która tylko tobie jednemu na całym świecie wierzyła. Natrząsać się z zaufania czy miłości to przecież bodaj gorsze od zabójstwa, chociaż prawo tego nie karze. Przecież to tyle, co duszę swoją nieśmiertelną zagubić! A co pan o tym myśli? Feliks Stanisławowicz zmarszczył czoło i odpowiedział wyczerpująco: – Cóż, za deprawowanie małoletnich prawo przewiduje katorgę, co zaś do innych rodzajów wiarołomstwa w życiu codziennym, to, pomijając oszustwa finansowe, sprawa jest 4 Pomyleniec (łac.). bardziej skomplikowana. Wielu, zwłaszcza mężczyzn, małżeńskiej zdrady w ogóle nie uważa za grzech. Ale i wśród naszej płci są wyjątki – ożywił się pułkownik, który akurat przypomniał sobie pewną pikantną historię. – Miałem w szkole oficerskiej kolegę, niejakiego Bułkina. Niesłychanie czuły mąż, żonę kochał do szaleństwa. Zdarzało się, że wszyscy nasi po zajęciach idą na Ligowkę, do wesołego domku, a on – zawsze wprost do żony, taki był z niego dziwak. Po ukończeniu szkoły dostał przydział do Floty Bałtyckiej, oczywiście do tajnych służb. – Pułkownik zaciął się, przestraszony, że sam się zdradził, i z niepokojem spojrzał na rozmówcę. Niepotrzebnie się obawiał: wzroku blondyna najmniejszy cień nie zamącił, nieznajomy patrzył wciąż z takim samym zainteresowaniem i spokojem. – Nno tak, proszę bardzo. Siłą rzeczy zaczęły się rejsy, czasem długie, wielomiesięczne. W porcie oficerowie od razu do burdelu, a Bułkin siedzi w kajucie, medalion z miniaturką żony obsypuje pocałunkami. Popływał tak z roczek, pomęczył się, aż wreszcie wynalazł znakomity kompromis. – Tak? – ucieszył się blondyn. – A ja nawet nie przypuszczałem, że tu jest możliwy jakiś kompromis. – Bułkin miał głowę! Z opracowań analitycznych był pierwszy w klasie! – Feliks Stanisławowicz z podziwem pokiwał głową. – I patrz pan, co wymyślił! Zamówił u dekoratora teatralnego maskę z papier mache: dokładny portret ukochanej małżonki, nawet złocistą perukę na górze umocował. Odtąd, kiedy tylko staną w porcie, Bułkin pierwszy do bajzla sunie. Weźmie sobie jakąś, pardon, łachudrę z co straszniejszą fizys i dlatego oczywiście tańszą od innych, nałoży jej maskę żony i już ma całkiem czyste sumienie. Mówił: może ciałem nie dotrzymuję całkiem wierności, ale duchem – w pełni. I przecież miał rację! Wśród towarzyszy w każdym razie był szanowany. Historia opowiedziana przez Lagrange’a wprawiła rozmówcę w zakłopotanie. Zamrugał swymi owczymi oczyma i rozłożył ręce. – Tak, to chyba niezupełnie zdrada... Chociaż ja o takiej miłości wiem niewiele... Pan Feliks przez całe życie nie cierpiał mazgajów, ale ten dziwak, nie wiadomo dlaczego, ogromnie mu się podobał. Do tego stopnia, że – rzecz niewiarygodna! – pułkownikowi nagle zupełnie odechciało się podchodzić rozmówcę, co go zresztą samego zdziwiło. Zamiast wypytać idealnego informatora o podejrzanego (a doktor Korowin mimo wszystko znalazł się u Lagrange’a na specjalnej liście), policmajster nagle zaczął mówić w zupełnie niewłaściwym sobie stylu. – Drogi panie, niech pan posłucha, jestem tu na wyspie drugi dzień... To znaczy, ściśle mówiąc, dopiero pierwszy, bo przyjechałem wczoraj wieczorem... Dziwne to miejsce, do niczego niepodobne. Czego tylko człowiek dotknie, czemu tylko się przyjrzy – wszystko rozpływa się jak mgła. Pan przecież jest tu już od dawna? – Trzeci rok. – Czyli przywykł pan. Proszę mi powiedzieć otwarcie, bez obsłonek, co pan o tym

Posted in: Bez kategorii Tagged: ranczo wójt, kotylion z materiału, czarna sukienka czerwone dodatki,

Najczęściej czytane:

łym ...

ciele, nasłuchując, ale w domu panowała zupełna cisza. Nie miała pojęcia, co sprowadziło te koszmarne sny, tak przerażająco realne. Nadal zaniepokojona, wstała i wyszła na balkon, znowu długo nasłuchując. Nad ... [Read more...]

Wkrótce. Jeśli nie, wszystkie starannie przyjęte

założenia legną w gruzach. Minie bezpowrotnie mistyka nocy i cud świtu. Wtem dźwięk. Jej samochód, od strony drogi. ... [Read more...]

ch ...

mężczyzn. Gareth odwrócił się przed drzwiami sypialni. - Zejdźcie na dół. Nikt was tu nie prosił. - Jestem policjantem, słyszałem krzyk, to wystarczy. - Bobby wpadł ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 gimnazjum5.szczecin.pl

WordPress Theme by ThemeTaste