wstrętem, zupełnie jakby cuchnęło.
- Bo ona chciała, żeby ludzie tak myśleli. - Patston czuł, jak natchnienie podpowiada mu właściwe repliki. Biedna Jo nie mogła niczemu zaprzeczyć, a przecież nikt poza nią nie widział, żeby tknął Irinę choćby palcem. - Może nawet sama chciała w to wierzyć, bo prawda tak ją przerażała? - Jaka prawda konkretnie? - spytał cicho Keenan. - Taka, że Joanne nie radziła sobie tak dobrze, jak to z pozoru wyglądało. Po tym wszystkim, przez co przeszliśmy w związku z adopcją, okazało się, że nie jest tak dobrą matką, jaką być chciała. - Ale o czym pan właściwie mówi? Że pańska żona wpadała w złość, kiedy Irina płakała? - Tak było. - A jednak Joanne robiła, co w jej mocy, by cały czas mieć córkę przy sobie. - Przecież nie mówię, że jej nie kochała. Ona po prostu sobie nie radziła. - Tony wodził wzrokiem po swoim audytorium. - Wiedziała, jak bardzo się denerwowałem, kiedy biła dziecko. Nie macie pojęcia, jak mi przykro to mówić, kiedy biedna Jo... - Łzy znowu napłynęły mu do oczu. Nie wiedział, czy jest bardziej dumny czy zawstydzony z powodu tego przedstawienia, ale niewątpliwie było dobre i co ważniejsze - konieczne. - Spokojnie, panie Patston - rzekł Keenan. - Mamy dużo czasu. - Zamierzałem na zawsze utrzymać to w tajemnicy - krygował się Tony. - Chciałem pomóc jej to przezwyciężyć. I wolałbym, żeby Sandra się o tym nie dowiedziała, bo po co ma się trać? Ale Joanne potrafiła czasem porządnie się wkurzyć, zwłaszcza w pewnych dniach cyklu... ale o tym już wspominałem? - Właściwie mówił pan coś wręcz przeciwnego - zauważył Keenan, zerkając w notatki. - Że wcale nie znosiła tak źle napięcia przedmiesiączkowego. Ale podobno skarżyła się na nie tego ostatniego ranka. Więc jak było naprawdę? Tony stropił się nieco. - No niedobrze było - wyznał, robiąc skruszoną minę. - Nie chciałem, żebyście wiedzieli, i dlatego... - Nagle odzyskał pewność siebie. - Rozumiecie, chodziło mi o jej dobre imię. - Bardzo to chwalebne. Reed wychylił się do przodu. W jego przenikliwych oczach błysnęła podejrzliwość. - Mówił pan, że Joanne wiedziała, jak bardzo się pan denerwował, widząc, jak ona bije dziecko. - Oczywiście, że wiedziała. Po prostu coś się we mnie ściskało, kiedy Irina płakała, bo wiedziałem, co za chwilę nastąpi i... - A nie próbował pan jej powstrzymać? - Oczywiście, że próbowałem.